sobota, 25 lipca 2015

Wyślijcie kompleksy w kosmos!


Moje Czytaczki i Czytacze! Tak właśnie sobie teraz leżę.
Nie, nie na łóżku zabiegowym, choć o zabiegach oczywiście się pamięta, jak się chce być młodą, zdrową i seksowną. A że ja nadal do wzięcia, to pamiętać muszę szczególnie.
Ale teraz leżę do góry brzuchem na wakacjach.


Tyle tych masaży, fachowo zwanych endermologią, zażyłam, że cellulit wysłałam w kosmos. Jestem tak gładziutka i jędrniutka, że normalnie chyba się zakocham sama w sobie. Nie zarzucę Was zdjęciami swoich odchudzonych pośladków, nóg gazeli i brzucha bez jednej fałdki, choć nie powiem, przeszło mi to przez myśl. Bo dawno się nie czułam tak fantastycznie! Zażywam więc z rozkoszą kąpieli słonecznych i karmię się spojrzeniami moich plażowych sąsiadów. Takimi spojrzeniami, co to mówią: "Wooow!" 


Między jednym pluskiem fali a drugim doszły mnie słuchy, że zapisując się na endermologię w lipcu w Ordon Beauty Center, można jeszcze skorzystać z promocji: 12 zabiegów za 800 zł. Nie muszę Wam chyba pisać, jakie z Was będą po 12 zabiegach ciacha. Skuście się i wyślijcie kompleksy w kosmos.
Tymczasem kończę, bo właśnie mi cudnej urody kelner niesie drinka z palemką.
Ale nie martwcie się, niedługo wracam do Was!

niedziela, 12 lipca 2015

Jak uniknąć nadmiernych (kło)potów?


Pocimy się wszyscy. Tak regulujemy ciepło w organizmie. Bywa jednak, że poty wychodzą na nas cięższe 
i obfitsze, co się zwie fachowo nadpotliwością. Niekoniecznie mówię tutaj o takiej nadpotliwości, co to jej trudno nosem nie wyhaczyć w środkach komunikacji miejskiej, o tej porze roku zwłaszcza. Na tę pewnie zadziałałyby mydło i dezodorant. Jeżeli nie i jeżeli nie jest to efekt naszej ignorancji i braku higieny, to mamy problem dużo poważniejszy. 
Ileż to razy jesteśmy w sytuacji, w której plamy pod pachami są ostatnią rzeczą, której byśmy sobie życzyli. Randka, rozmowa kwalifikacyjna, wystąpienie publiczne... Ile razy podajemy komuś dłoń i palimy się ze wstydu na myśl, jaka jest mokra i nieprzyjemna? Znałam faceta, który, zapraszany w gości, nigdy nie chciał ściągać butów, a że byliśmy na stopie mocno przyjacielskiej, kwitował to bez ogródek: "Nie chciałbym cię zabić zapachem swoich nóg". Mama koleżanki opowiadała często, jak to w sklepie w kolejce przyglądała się ludziom, nikomu pot nie kapał w dekolt ani za kołnierz, a jej się ciągle lało po czole i po... tyłku - jak dodawała z właściwym sobie wdziękiem, utyskując przy okazji na te "cholerne weksle". 

O ileż bardziej komfortowe byłoby życie tej pani, mojego kolegi i wszystkich innych osób, którym nadpotliwość mocno daje się we znaki, gdyby wiedzieli to, co od niedawna wiem ja. A w szoku byłam wielkim, kiedy to od Pani Doktor usłyszałam, bo to już jest naprawdę rewolucja! Okazuje się, że obecnie w leczeniu nadpotliwości dłoni, stóp i pach najskuteczniejszą metodą jest... podanie toksyny botulinowej! Ha! I znowu botoks rulez! Preparat blokuje przewodnictwo nerwowe do gruczołów wydzielania wewnętrznego, co powoduje zatrzymanie wydzielania przez nie potu. Efekty pojawiają się już po kilku dniach i utrzymują nawet do roku. Przy czym, jak zwykle, odpowiedź na leczenie jest sprawą indywidualną. 
Jak to wygląda w praktyce? Botoks za pomocą bardzo cieniutkiej igiełki wprowadzany jest tuz pod znieczuloną wcześniej skórę. Zazwyczaj jest to około 15 punktów oddalonych od siebie o około 1 cm. Czasami korzysta się ze specjalnego barwnika (zmywalnego) dla uwidocznienia obszarów najbardziej dotkniętych nadpotliwością. Tak niewiele, żeby zyskać tak wiele. Aż się prosi wykorzystać hasło z reklamy, nie mającej nic wspólnego z poceniem się co prawda, ale co tam: "Botoks. Zawsze czysto. Zawsze sucho. Zawsze pewnie." Chociaż nie! - mam lepsze: "Botoks - i po (kło)pocie". No ja to normalnie copywriterką powinnam zostać. To co, ostrzykujemy się botoksem? Z pewnością nasze pachy, stopy i dłonie, a czasem i nosy tych, co w pobliżu, będą nam wdzięczne. 

poniedziałek, 6 lipca 2015

Endermologia – masaż nad masaże!


 Halo, halo, tu Wasza Zabiegowa Testerka. 
Jak tam lato, Drogie Panie? Szanowni Panowie? Plażingi i smażingi już zaliczone? Nowe bikini pokazane światu? Co tam bikini! Powiem Wam, że nic nie robi takiego wrażenia, jak odchudzona, wymodelowana, zgrabna sylwetka. Sprawdziłam, dosłownie, na własnej skórze. Pogrzeszyło się trochę – tu lody, tam ciasteczka, rower skrzypi z nieużywania, przyszło do planowania wakacji, a ja w ryk. Bo jedyny kostium, w jakim się jeszcze dwa miesiące temu widziałam, to taki – wiecie – jak dla płetwonurka, litościwie skrywający cellulit i oponę na brzuchu. Tymczasem Pani Doktor zaproponowała mi, żebym powskakiwała przez cykl zabiegów w równie zabudowany kostiumik, a właściwie – kombinezon. I że będą mnie w tym kombinezonie masować. I że dzięki niemu, potem wskoczyć będę mogła w najbardziej seksi bikini, na jakie mi tylko przyjdzie ochota. No nie mogłam się nie skusić. I tak oto zaczęła się moja przygoda z endermologią. A że masaż to jest to, co Biucie lubią najbardziej, na każdy zabieg gnałam z dziką rozkoszą! 

Jak to działa?

Ściśle przylegający do ciała kombinezon jest po to, żeby maszyna masująca nie miała bezpośredniego kontaktu ze skórą. No, powiem Wam, na początku to nie wyglądałam w nim, jak Selene z Underworld, niestety. Ale endermologia naprawdę działa cuda. To masaż podciśnieniowy, oddziaływujący na tkankę łączną skóry. Wszystko dzieje się za pomocą sterowanej komputerowo głowicy, złożonej z dwóch ruchomych, niezależnie pracujących rolek oraz komory ssącej. Podczas zabiegu, pod wpływem ciśnienia, fałd skórny zostaje wciągnięty między rolki, przybierając kształt fali. Skóra jest rolowana od wewnątrz i na zewnątrz, co oddziaływuje na głębokie jej warstwy. Odblokowuje się układ limfatyczny, przyspiesza przemiana materii. Organizm jest w stanie szybciej wyeliminować toksyny i tłuszcz, poprawia się krążenie, znikają obrzęki. Odchudzamy się, oczyszczamy, odmładzamy, zabieg ma też działanie terapeutyczne, pomaga w leczeniu bólów kręgosłupa, mięśni, dolegliwości reumatycznych. A wiecie, co jest jeszcze cudowne? W trakcie endermologii w naszym organizmie wyzwalają się endorfiny, tzw. hormony szczęścia, które koją ból i powodują uczucie odprężenia i zadowolenia. Po tych trzydziestu minutach zabiegu ma się powera na cały dzień. Oczywiście, nie pozbędziemy się cellulitu po jednorazowym masażu, życie nie jest aż tak piękne, a medycyna estetyczna aż tak cudotwórcza. Najlepiej zafundować sobie pakiet minimum dziesięciu zabiegów, wtedy efekt jest niesamowity. Selene z Underworld ze swoim zgrabniutkim tyłeczkiem i talią osy się chowa. Czuję się taka lekka, polecam wszystkim! 
A już niedługo napiszę Wam o tym, jak wspaniałe efekty przynosi endermologia twarzy.
Stay tuned! Lecę się smażyć - Bye!