niedziela, 31 stycznia 2016

Pochwal się swoimi ustami - rozstrzygnięcie konkursu


Pani Asiu, co tu dużo pisać, ma Pani piękne, kształtne, zwracające uwagę usta. W ogłoszonym przez nas konkursie okazały się bezkonkurencyjne, zdobywając aż 69 polubień! Mamy nadzieję, że zdaje sobie Pani sprawę z tego wyjątkowego atutu Pani urody i jest z niego dumna. Zawsze powtarzam - doceniajmy to, co w nas ładne, niech zachwyca nie tylko innych, ale również i nas samych. Wszystkim Uczestniczkom dziękujemy za podzielenie się swoimi zdjęciami, a Panią Asię zapraszamy do kontaktu w sprawie odbioru nagrody - vouchera o wartości 100 PLN na dowolny zabieg medycyny estetycznej w naszym Centrum. 

A skoro o ustach mowa - zimą są narażone na działanie wyjątkowo niekorzystnych warunków atmosferycznych, nawet, kiedy nie dokucza mróz i śnieg, nie sprzyja im na pewno taki wiatr, jak dzisiaj, ani też suche powietrze w domu i w pracy. Ostatnio zrobiłam sobie selfie z moimi popękanymi ustami, proszę mi wierzyć, Pani Asiu, moje przy Pani ustach wyglądały tragicznie! Wysłałam mmsa do Pani Doktor z jednym słowem: "Help". Tego samego dnia już byłam w gabinecie, w ruch posżły preparaty Restylane, które naprawiły to, co popsuła zima. Moje usta są zadbane - jędrne, nawilżone, zniknęły nawet drobniutkie zmarszczki wokół, a skóra stała się napięta 
i wygładzona. Nic, tylko się uśmiechać. 
Zapraszamy do nas - mamy na podorędziu preparaty Restylane, Emervel, a dodatkowo MEGA VIPOWSKĄ pomadkę ochronną i pielęgnacyjną w prezencie do każdego zabiegu modelowania ust (do wyczerpania zapasów)


wtorek, 26 stycznia 2016

Zmarszczki palacza


Pionowe zmarszczki wokół ust. Wyjątkowo nietwarzowe. Zgodzicie się ze mną? Zdarza się jednak, że je mamy, co więcej - wcale nie tylko te i ci z nas, którzy palą papierosy. Jeśli bardzo ich nie lubicie - mam na to radę: pozbądźcie się ich. Po prostu. Po raz kolejny poleca się medycyna estetyczna i jej trzy potężne oręża: kwas hialuronowy, botoks, mezoterapia. No, może jeszcze nici PDO. Jak wszystkie te zabiegi mogą pomóc? 

Nici PDO wykonane są z materiału, który po wprowadzeniu w skórę rozpuszcza się pobudzając komórki skóry do produkcji kolagenu oraz tworzenia nowych naczyń krwionośnych. To z kolei wpływa na naturalne odmłodzenie skóry, czyli jej ujędrnienie, zwiększenie napięcia, poprawę sprężystości i kolorytu oraz wygładzanie zmarszczek, także zmarszczek palacza.

Bardzo ładnie z tego rodzaju problemami skórnymi radzi sobie toksyna botulinowa. Wiadomo - dobry botoks nie jest zły, o czym pisałam wielokrotnie. Już niewielka ilość botoksu wstrzyknięta w określone partie mięśni powoduje hamowanie impulsów nerwowych biegnących do mięśni mimicznych twarzy, co w efekcie prowadzi do relaksacji mięśnia i wygładzenia istniejących zmarszczek. A wszystko przy zachowaniu naturalnej mimiki, uczulam na to szczególnie, bowiem wiele nieprawdziwych mitów słyszałam na temat botoksu, efektu maski i tym podobnych. Nic z tych rzeczy! Ilość toksyny botulinowej jest dostosowywana indywidualnie do potrzeb pacjenta, a naturalność  ma tutaj pierwszorzędne znaczenie. Ja na przykład jestem z botulinką bardzo zaprzyjaźniona, choć - zdarza się - zdradzam ją czasami z mezoterapią.

Mezoterapia to taki lek na całe zło. Ci, którzy czytają mnie regularnie, wiedzą, że ostrzykiwanie skóry kwasem hialuronowym aktywnie i trwale nawadnia, zwalcza oznaki starzenia - wszelkie linie, załamania, bruzdy, zwiększając mocno elastyczność skóry. W tak cudownie odżywionej, nawilżonej skórze twarzy zmarszczki palacza po prostu nie mają racji bytu. 


Pomóc możemy sobie na wiele sposobów. Dobór najlepszej dla nas metody najlepiej ustalić z lekarzem - decydować mogą różne czynniki: wiek, głębokość i rozległość zmarszczek, ogólny stan skóry, przeciwwskazania, oczekiwania co efektu. Jedno jest pewne - w dobrym gabinecie medycyny estetycznej, pracującym na nowoczesnych, wysokiej klasy preparatach, zabieg będzie na pewno uszyty na Waszą miarę. 

A Palaczkom i Palaczom nie omieszkam przypomnieć:  palenie papierosów to ZŁO.

czwartek, 14 stycznia 2016

Usta Usta



„Powiększać, nie powiększać”? Moja przyjaciółka, Anka, patrzy na mnie znad filiżanki z kawą, a jej mina mówi „Chciałabym, ale boję się”. No cóż, przynajmniej jasne, dlaczego wyciągnęła mnie z łóżka, skoro świt, w końcu to sprawa wyjątkowego kalibru. Bo Anka w tym roku postanowiła zainwestować w siebie. I spełnić marzenia wiecznie odkładane na półkę, bo mąż, bo dzieci, bo dom. „Ten rok należy do mnie”, obiecała sobie, przypieczętowując tę myśl dwoma kieliszkami szampana pod niebem pełnym fajerwerków. 
A co ja mam z tym wspólnego? Przyjaźnimy się od podstawówki, a z kim, jak nie z przyjaciółką, pogadać o powiększeniu ust? Z mężem nie bardzo można, kiedy chce mu się zrobić niespodziankę. A jeśli dodatkowo przyjaciółka ma już za sobą kilka zabiegów medycyny estetycznej i wie, że absolutnie nie ma się czego bać? No więc siedzimy u mnie i właśnie padło to pytanie: „Powiększać, nie powiększać?”
- Ale czego ty się właściwie boisz? – pytam, udając, że nie pamiętam, jak z duszą na ramieniu szłam na swój pierwszy zabieg do Pani Doktor.
- Czego? Pontonów się boję! Tandety się boję i efektu sztuczności. Nie chcę mieć kaczego dzióbka, chcę mieć naturalnie wyglądające, ale pełniejsze niż teraz, kuszące usta. Idealne do malowania…
- I do całowania też… – śmieję się.
- A żebyś wiedziała, że też!
- No dobrze, to powiem ci, jak to z moimi ustami było. Wystarczył jeden zabieg, podczas którego Pani Doktor wstrzyknęła mi w usta jedną dawkę preparatu, dobraną tak, żeby tylko delikatnie uwypuklić kształt ust, dodać im apetyczności, wiesz, nawilżyć... Bo tak naprawdę tylko o to mi chodziło. Te wszystkie napompowane usta, które oglądasz w telewizji, to efekt podawania kilku ampułek preparatu naraz, a w tym akurat przypadku zasada, co za dużo to niezdrowo, spełnia się w stu procentach.
- A wiesz, że, kiedy cię pierwszy raz zobaczyłam po tym zabiegu, miałam wrażenie, że ci te powiększone usta odjęły lat? I rysy ci jakoś złagodniały… Wszystko pięknie, tylko jakiego rzędu to jest koszt? Bo mnie się śnią nie tylko nowe usta…
- Z cenami jest tak, nie warto oszczędzać na preparatach do wypełnień, wierz mi! Widziałam „ofiary” takiej oszczędności – tutaj chodzi nie tylko o wygląd, ale również o zdrowie. W gabinecie Pani Doktor na przykład stosowane są preparaty samych uznanych marek. Gdyby było inaczej to bym stamtąd zwiała, nie mam ochoty na eksperymenty.  
- Ja też nie, jakość jest jednak najważniejsza, byle czego to ja sobie nie dam wstrzyknąć, o nie… No a powiedz, bardzo cię bolało?
- Bez igły lub kaniuli się nie obędzie, ale za to gwarantuje precyzję i bardzo naturalny efekt. Nie bój nic, w profesjonalnych gabinetach nie dadzą ci płakać z bólu, posmarują ci usta znieczulającą maścią i po 40 minutach nie będziesz czuła już nic. A poza tym to większość wypełniaczy zawiera lidokainę, która też niweluje uczucie bólu. Serio, depilacja boli bardziej.
- Toś mnie trochę uspokoiła.
- Myślę, że dobrze, żebyś się zastanowiła na początek, jaki efekt chcesz uzyskać – od tego będzie zależał wybór preparatu, ilość, sposób podania. Można tylko nawilżać, wtedy efekt jest subtelniejszy, ale utrzymuje się trochę krócej. Ja zdecydowałam się na wypełniacz dający wrażenie miękkości. Zależało mi też na podniesieniu opadających kącików ust, pamiętasz? Zawsze ci mówiłam, że będę miała takie po mojej mamie.
- To mam nadzieję, że twoja Pani Doktor mi doradzi i dobierze wszystko tak, żeby mnie upiększyło i żeby mojemu mężowi mowę odebrało z zachwytu na mój widok. Ale słuchaj! Czy ja się będę mogła po takim zabiegu całować?
- Jasne, głuptasie! Po dobrze wykonanym zabiegu wypełniacz w ustach jest niewyczuwalny. Przez chwilę po zabiegu może utrzymywać się opuchlizna, ale ten obrzęk zejdzie. Najlepiej umów się na zabieg w piątek, przez weekend wszystko wróci do normy, w poniedziałek pójdziesz do pracy szczęśliwa…
- I wreszcie umalowana! Nie masz pojęcia, jak się kiepsko maluje takie wiecznie spierzchnięte, zwłaszcza zimą, wąskie usta, zero zmysłowości, no zero!
- Pamiętaj tylko, że ostateczny rezultat możesz ocenić po dwóch tygodniach dopiero, zdarza się, że usta jeszcze jakiś czas po zabiegu są obolałe, ja na przykład tak miałam. Jak ci będzie mało, po miesiącu możesz umówić się na kolejny zabieg, choć myślę, że już z pierwszego będziesz zadowolona. A widzisz, miałam ci podarować w prezencie na gwiazdkę nową pomadkę, ale – sama sobie ją wybierzesz, zaraz po zabiegu porywam cię na zakupy.
- Ja i moje usta bardzo ci dziękujemy! 

wtorek, 12 stycznia 2016

Zbieramy okulary dla Afryki!

Doktor Iwona Filipecka - Zdjęcie ze strony akcji "Okuliści dla Afryki"

Czy wiecie, że w afrykańskich krajach, gdzie warunki życia są bardzo trudne, wiele osób zmaga się z chorobami oczu?  Można by je było w prosty sposób wyleczyć, problem w tym, że lekarzy okulistów jest tam… jak na lekarstwo. Brak dostępu do badań i leków powoduje, że zwykłe zapalenie spojówek może wywołać groźne powikłania, choroby oczu często prowadzą do ślepoty. Ponieważ okulary korekcyjne to dla Afrykańczyków dobro praktycznie nieosiągalne, dzieci z wadami wzroku są skazane na złe widzenie przez całe życie. Nie mają szans na edukację i normalne życie.
W 2012 roku doktor Iwona Filipecka, specjalistka chorób oczu, członkini Amerykańskiej Akademii Okulistyki, postanowiła chociaż części z nich tę szansę dać. Jak postanowiła, tak zrobiła. Akcja „Okuliści dla Afryki” rozpoczęła się w Kamerunie, gdzie po raz pierwszy udano się z misją przebadania wzroku tamtejszych mieszkańców. Przebadano 1700 kameruńskich dzieci i 100 dorosłych. W lutym 2013 po raz pierwszy rozpoczęto zbiórkę używanych okularów dla potrzebujących mieszkańców Afryki. Zebrano ich aż 1580 i przekazano biednym mieszkańcom Kamerunu, Ghany, Burundii i Ruandy. 
Podczas drugiej wyprawy, w kameruńskim mieście Abong-Mbang, liczącym ok. 14 tys. ludności, stworzono od podstaw pierwszy polski gabinet okulistyczny! W 2014 roku przyleciał badać w nim afrykańskie dzieci dr Dariusz Tuleja. A że pomaganie innym uzależnia, za rok wrócił ponownie, żeby przez cztery tygodnie przebadać 1000 osób! W międzyczasie w Polsce przez rok zebrano 6 000 sztuk okularów, które noszą teraz mieszkańcy Kamerunu, Namibii, Ugandy, Etopii, Ghany i Mauretanii. 
Dlaczego Wam o tym wszystkim piszę? Ano dlatego, że 4 stycznia rozpoczęła się kolejna edycja zbiórki „Okulary dla Afryki”. Akcję wspólnie z Fundacją DZIECI AFRYKI organizuje Klinika OKULUS z dr Iwoną Filipiecką. A Ordon Beauty Center włącza się do niej z ogromną radością!  

Zbieramy okulary ze szkłami plus i minus, ale bez cylindrów, również okulary słoneczne. 
Prosimy, aby okulary były w dobrym stanie, całe, z wszystkimi elementami 
i nieporysowanymi szkłami w centrum. 
 Dobrze, gdyby były umyte wodą i płynem do mycia naczyń.
 Dajcie starym okularom drugie życie, a dzieciom, które będą je nosić – szansę na nowe życie!

 

czwartek, 7 stycznia 2016

Nowy Rok - Nowa i Nowy Ty



Znakomita większość naszych noworocznych chceń dotyczy zadbania o siebie – też to zauważyliście? Obiecujemy sobie, że schudniemy, przejdziemy na dietę albo zaczniemy się zdrowiej odżywiać, będziemy uprawiać sporty 
i rzucimy palenie. Nowy początek każe „wziąć się” porządnie za siebie, żeby do wiosny wypięknieć, odmłodnieć, na przekór temu, że właśnie znowu jesteśmy starsi o dwanaście miesięcy. A ponieważ rok jest nowy, nowi, lepsi 
i ładniejsi chcemy być i my.

Mamy takie doświadczenia, ja i moi znajomi, że samemu trudno się mobilizować do tych wszystkich rzeczy, które sobie obiecujemy. Że jeśli fitness to najlepiej zorganizowany i pod okiem trenera, bo komu się chce rozkładać matę do ćwiczeń w domu tak z własnej, nieprzymuszonej woli, no komu? Albo katować się masażami antycellulitowymi pod prysznicem? Dużo przyjemniej, kiedy taki masaż wykona dla nas ktoś inny. I tak jest ze wszystkim.

Dlatego Ordon Beauty Center po raz kolejny zaangażowało się w metamorfozy, tym razem jako partner. Metamorfozy 2016 – to projekt stworzony przy współudziale wielu firm, łączący w sobie to, co w dbaniu o siebie najważniejsze. Dietetyka, trening personalny, medycyna estetyczna, masaże, fryzjerstwo, kosmetyka i wszystko, co dobre dla ciała, ale i dla ducha. Dodatkowe wsparcie zapewniają sponsorzy – że wspomnę tylko o zdrowej żywności, odzieży sportowej, aromatycznych herbatach, czy energetycznej zdrowej zielonej kawie! Pięknie brzmi, prawda?

I teraz pora na Wasz ruch. Drogie Panie, Drodzy Panowie! Jeżeli chcecie dobrze zacząć ten rok, jeżeli macie ochotę na zmianę pod okiem fachowców, którzy, jak nikt, zmobilizują Was do zrealizowania Waszych noworocznych chceń – napiszcie do nas! Napiszcie, dlaczego to właśnie Was powinniśmy wybrać do metamorfoz. Pod adresem info@metamorfozy2016.pl do 15 stycznia czekamy na Wasze historie, te, które zapadną nam w serca i w głowy najbardziej, będą przepustką do udziału w naszym projekcie. Spośród zgłoszeń wybierzemy dwie osoby. 
Całym Zespołem jesteśmy dla Was! 



Informacje o projekcie: www.metamorfozy2016.pl.