czwartek, 28 kwietnia 2016

Co nowego u Zosi? - Metamorfozy 2016



Projekt Metamorfozy 2016, którego Ordon Beauty Center jest partnerem, powoli zbliża się ku końcowi. Niesamowicie jestem ciekawa ostatecznego efektu. Póki co, podglądam spotkania Zosi z Panią Doktor.

Pamiętacie ostatnią relację z zabiegu laserowego? W tym tygodniu Zosia była ponownie w gabinecie, tym razem na korekcie ust i bruzd nosowo-wargowych kwasem hialuronowym. Pani Doktor jak zwykle wystarczyło jedno spojrzenie na Pacjentkę - zmęczone oczy, obrzęki, cienie i zmarszczki, które jak nic kwalifikowały się do medycznej karboksyterapii. Zosia mogla więc przekonać się o świetnych efektach tego nowego w naszym Centrum zabiegu na własnej skórze. 
Nie musiała się w ogóle jakoś specjalnie psychicznie przygotowywać, wiecie, czasem wizja zabiegu wywołuje lęk, ale w tym przypadku naprawdę nie ma się czego bać. Karboksyterapia nie wymaga znieczulenia. Jest bezpieczna, wykonywana urządzeniem klasy Pemium z podgrzewanym gazem i medycznym filtrem biologicznym, ale zostawmy już te jej techniczne aspekty. Bo dla mnie najbardziej interesujące jest, że seria takich zabiegów pozwala zmniejszyć obrzęki, rozjaśnia cienie, wygładza drobne zmarszczki. Ujędrnia i rewitalizuje skórę. Zaledwie dwa ukłucia cieniutką igłą, nieznaczne uczucie rozpierania i... tadam! Skóra wokół oczu wraca do normy w ciągu kilkunastu minut! 

A ja się naprawdę tak katowałam myśleniem, że mi się ten... kostium pod oczami marszczy coraz bardziej i że niedługo to chyba chować się będę za ciemnymi okularami, a teraz z wielką nadzieją i ciekawością myślę o karboksyterapii. Więc jakby jeszcze ktoś miał wątpliwości - Zosia jest najlepszym przykładem, że warto. Już niedługo zobaczycie ją w pięknym finale trzymiesięcznych zmian. Zosiu, trzymam kciuki!

wtorek, 19 kwietnia 2016

Karboksyterapia - rewolucyjna terapia dwutlenkiem węgla




Pani Doktor z Panią Kosmetolog to się dobrały - idą razem jak burza, powiem Wam, że nawet ja przestałam za nimi nadążać. Co rusz to jakiś nowy pomysł, nowa oferta - coraz bardziej światowo na Wolności w Chorzowie. Kto z Was jeszcze nie dotarł do Ordon Beauty Center, niech lepiej nie zwleka, bo z takim duetem za chwilę trudno będzie się umówić na termin. 

Jest taki zabieg szalenie popularny ostatnio na całym świecie, może to jego skuteczność, a może to, że jest bardzo bezpieczny i stosunkowo mało inwazyjny. Karboksyterapia, bo o niej mowa, to nic innego jak terapia dwutlenkiem węgla. Pomaga na bardzo wiele najróżniejszych schorzeń i niedoskonałości. Zmarszczki, cellulit, rozstępy, blizny, cienie i obrzęki pod oczami, podwójny podbródek, zwiotczała skóra, łuszczyca, owrzodzenia, trudno gojące się rany, zaburzenia krążenia obwodowego, a nawet, uwaga... oponka! I tutaj muszę Wam napisać, że mi ten zabieg spadł z nieba, bo to świetna alternatywa dla liposukcji. Karboksyterapia polega na wstrzykiwaniu za pomocą igły i specjalnego urządzenia czystego dwutlenku węgla pod skórę. 

Jak to działa? Tu Was zaskoczę - podczas zabiegu rozszerzają się naczynia krwionośne, co jest akurat bardzo pożądane, ponieważ zwiększa się w nich przepływ krwi, co powoduje w rezultacie mocne dotlenienie 
i nawilżenie skóry, a co za tym idzie - jej biorewitalizację.   To tak, jakby zafundować jej mocny koktajl ze składników odżywczych, bo dopiero po takim dotlenieniu docierają one w pełni tam, gdzie trzeba. Wiecie, że początkowo ten zabieg miał leczyć problemy z krążeniem? Zupełnie przy okazji przekonano się, że dotlenienie fantastycznie rewitalizuje i leczy wiele innych problemów. Dochodzi do zwiększonej syntezy kolagenu, dzięki czemu skóra staje się grubsza, jędrniejsza, bardziej elastyczna, zmarszczki zmniejszają się, zaznacza się kontur twarzy, nikną cienie i worki pod oczami. Dzieje się prawdziwy remodeling. A wracając do oponki, podczas serii zabiegów, kiedy wstrzykujemy gaz do tkanki tłuszczowej, tworzy się mocno kwaśne środowisko, w efekcie rozpuszczają się komórki tłuszczowe, a skumulowany w nich tłuszcz jest transportowany wraz z krwią do wątroby i usuwany z organizmu. Jaki prosty patent na odchudzanie, bardzo mi się to podoba, bardzo! Bo przy okazji, drogie Panie, można zapomnieć o cellulicie, a czy to nie marzenie większości z nas?

Ordon Beauty Center posiada nowoczesny, certyfikowany sprzęt. Wiecie, że są w nim nawet takie bajery, jak kontrolowanie temperatury gazu, żeby zabieg był przyjemny? Wyobraźcie sobie takie przyjemnie pieszczące skórę ciepełko albo odwrotnie - orzeźwiający chłodek. Pani Kosmetolog trzyma gaz w ryzach, kontrolując jego przepływ, tak, że trafia on bezpośrednio do celu i daje maksymalne efekty. Są one widoczne już po pierwszym zabiegu, ale najlepiej wykonać ich więcej, w seriach których częstotliwość ustalana jest indywidualnie. Pod warunkiem, że nie chorujemy poważnie, nie jesteśmy akurat w ciąży, nie mamy w miejscu zabiegu stanów zapalnych albo zakażeń bakteryjnych i wirusowych czy nie poddajemy się terapii inhibitorami anhydrazy węglanowej, bo to wszystko są przeciwwskazania do karboksyterapii.  

Bardzo jestem ciekawa samego zabiegu i jego efektów, uważajcie, żebym Wam nie zajęła wszystkich dostępnych terminów. Ja zawsze znajdę coś do poprawiania, a im skuteczniej i mniej inwazyjnie, tym lepiej. A zresztą, co ja tu gadu gadu, a czas leci, skóra się luzuje, opona rośnie - idę dzwonić do Pani Doktor, żeby się umówić, co i Wam radzę. Ostrzykujmy się na zdrowie!

wtorek, 5 kwietnia 2016

Jak pielęgnować skórę po zabiegu?

Kiedy zaczynałam swoją przygodę z medycyną estetyczną, zalecenia pozabiegowe Pani Doktor traktowałam dość swobodnie. Ja w ogóle mało jestem systematyczna w stosowaniu kremów czy maści, wklepuję, jak mi się przypomni. Szybko okazało się, że w tym przypadku potrzeba systematyczności, inaczej zniweczyć możemy najlepsze efekty każdego zabiegu. A potem zostają płacz, zgrzytanie zębów i spanikowane telefony do swojego lekarza. 

Większość zabiegów medycyny estetycznej wymaga małej rekonwalescencji, krócej, czy dłużej - zawsze warto w tym czasie bardziej o siebie zadbać. I raczej nie fundować sobie peelingu albo lasera przed wyjazdem na narty albo do ciepłych krajów, co mnie się kiedyś zdarzyło i skończyło się takimi przebarwieniami, że zapamiętałam tę lekcję na długo. 


Nikt z nas nie lubi zaczerwienienia, ściągnięcia skóry, stanów zapalnych i alergii. Dobry lekarz uczula pacjenta na odpowiednią pielęgnację, zaleca produkty, które pomogą naszej skórze szybko się zregenerować. Weźmy to sobie do serca i nie zamieniajmy ich na inne, które, mimo że sprawdzone, mogą nam zaszkodzić. Tutaj nie warto być niewolnikiem swoich przyzwyczajeń - wiele substancji wchodzących w skład nawet najbardziej łagodnych, używanych na co dzień kremów czy toników, po zabiegu działać może drażniąco i utrudniać gojenie. Nie sprzyjają mu również słońce, solarium, basen czy sauna. Przez kilka dni po zabiegu naprawdę wskazane jest z nich zrezygnować i trochę potraktować swoją buzię jak przysłowiowe jajko. Delikatnie i z uczuciem! Czyli łagodne preparaty myjące, zalecone przez lekarza, nawilżanie, nawilżanie i jeszcze raz nawilżanie, od zewnątrz i od środka. Żadnych ekstremalnych temperatur! Koniecznie maści przyspieszające gojenie. O stosowaniu wysokiej ochrony przeciwsłonecznej tylko wspomnę, ufając, że to dla Was oczywistość przez cały rok, niezależnie od zabiegów. A, no i poleżcie sobie parę dni z książką, zamiast pocić się na siłowni, intensywny wysiłek fizyczny to nie jest dobry pomysł, jak rekonwalescencja to rekonwalescencja. Oczywiście, nie mam na myśli całkowitego wyłączenia z życia, większość zabiegów nie koliduje z naszą codzienną aktywnością, ale odrobinę zwiększona troska o siebie jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Za to jej brak - bardzo. Pamiętajcie o tym. Wizyta w gabinecie medycyny estetycznej to zaledwie wstęp do bycia piękną i zadbaną. O tym, jaki będzie ostateczny efekt zabiegu, decydujecie Wy.


poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Nici PDO - jak nici Ariadny


W marcu moja Pani Doktor była dla mnie jak mityczna Ariadna. Gdyby nie jej nić, w życiu bym z tego labiryntu zmarszczek nie wyszła. Nici w zasadzie. PDO w szczególności. Genialny wynalazek. Jakie to proste - syntetyczne włókno, które wprowadzane jest w głąb skóry i tam robi cuda. Taka nitka-niewidka. Unosi, podnosi, ujędrnia, stymuluje produkcję kolagenu, a kolagen to wielki przyjaciel młodości. 

Pani Doktor mówi, że ten zabieg jest coraz popularniejszy, świetnie sprawdza się już u 30-latek, które zauważają u siebie pierwsze objawy wiotczenia skóry, a nie chciałyby jeszcze stosować bardziej radykalnych środków. 
W przeciwieństwie do toksyny botulinowej, nici PDO nie relaksują mięśni mimicznych twarzy. 60-latki też widzą świetne efekty, kiedy nagle napina im się owal twarzy, spłycają się zmarszczki palacza i bruzdy marionetki, a dekolt pięknie się "prasuje". Pacjentki Pani Doktor często mówią, że chciałyby czegoś, czego efekt widoczny będzie od razu i co zadziała stosunkowo szybko, a jednocześnie nie będzie wymagało kolejnej wizyty za pół roku. Kiedy słyszą, że już po dwóch tygodniach od zabiegu z użyciem nici PDO rozpoczyna się synteza kolagenu, a finalny efekt odmłodzenia jest widoczny niedługo potem i utrzymuje się nawet do 2-3 lat, większość decyduje się od razu. Wisieńką na torcie jest bez wątpienia to, że to praktycznie bezbolesna metoda przywracania młodości. Blizn i nacięć musiałybyście szukać chyba w lustrze powiększającym, a i tak nie ma szans, żebyście jakieś zobaczyły. Niewielkie zaczerwienienia czy obrzęk znikają po kilku dniach. 

Kurze łapki, lwia bruzda, chomiki - ja już zdecydowałam się pogonić to zoo ze swojej twarzy. A Ty?