poniedziałek, 6 lipca 2015

Endermologia – masaż nad masaże!


 Halo, halo, tu Wasza Zabiegowa Testerka. 
Jak tam lato, Drogie Panie? Szanowni Panowie? Plażingi i smażingi już zaliczone? Nowe bikini pokazane światu? Co tam bikini! Powiem Wam, że nic nie robi takiego wrażenia, jak odchudzona, wymodelowana, zgrabna sylwetka. Sprawdziłam, dosłownie, na własnej skórze. Pogrzeszyło się trochę – tu lody, tam ciasteczka, rower skrzypi z nieużywania, przyszło do planowania wakacji, a ja w ryk. Bo jedyny kostium, w jakim się jeszcze dwa miesiące temu widziałam, to taki – wiecie – jak dla płetwonurka, litościwie skrywający cellulit i oponę na brzuchu. Tymczasem Pani Doktor zaproponowała mi, żebym powskakiwała przez cykl zabiegów w równie zabudowany kostiumik, a właściwie – kombinezon. I że będą mnie w tym kombinezonie masować. I że dzięki niemu, potem wskoczyć będę mogła w najbardziej seksi bikini, na jakie mi tylko przyjdzie ochota. No nie mogłam się nie skusić. I tak oto zaczęła się moja przygoda z endermologią. A że masaż to jest to, co Biucie lubią najbardziej, na każdy zabieg gnałam z dziką rozkoszą! 

Jak to działa?

Ściśle przylegający do ciała kombinezon jest po to, żeby maszyna masująca nie miała bezpośredniego kontaktu ze skórą. No, powiem Wam, na początku to nie wyglądałam w nim, jak Selene z Underworld, niestety. Ale endermologia naprawdę działa cuda. To masaż podciśnieniowy, oddziaływujący na tkankę łączną skóry. Wszystko dzieje się za pomocą sterowanej komputerowo głowicy, złożonej z dwóch ruchomych, niezależnie pracujących rolek oraz komory ssącej. Podczas zabiegu, pod wpływem ciśnienia, fałd skórny zostaje wciągnięty między rolki, przybierając kształt fali. Skóra jest rolowana od wewnątrz i na zewnątrz, co oddziaływuje na głębokie jej warstwy. Odblokowuje się układ limfatyczny, przyspiesza przemiana materii. Organizm jest w stanie szybciej wyeliminować toksyny i tłuszcz, poprawia się krążenie, znikają obrzęki. Odchudzamy się, oczyszczamy, odmładzamy, zabieg ma też działanie terapeutyczne, pomaga w leczeniu bólów kręgosłupa, mięśni, dolegliwości reumatycznych. A wiecie, co jest jeszcze cudowne? W trakcie endermologii w naszym organizmie wyzwalają się endorfiny, tzw. hormony szczęścia, które koją ból i powodują uczucie odprężenia i zadowolenia. Po tych trzydziestu minutach zabiegu ma się powera na cały dzień. Oczywiście, nie pozbędziemy się cellulitu po jednorazowym masażu, życie nie jest aż tak piękne, a medycyna estetyczna aż tak cudotwórcza. Najlepiej zafundować sobie pakiet minimum dziesięciu zabiegów, wtedy efekt jest niesamowity. Selene z Underworld ze swoim zgrabniutkim tyłeczkiem i talią osy się chowa. Czuję się taka lekka, polecam wszystkim! 
A już niedługo napiszę Wam o tym, jak wspaniałe efekty przynosi endermologia twarzy.
Stay tuned! Lecę się smażyć - Bye!

4 komentarze:

  1. Szczerze to wszystko fajnie brzmi, chętnie bym spróbowała taką opcją masażu, bo już spotkałam się z pozytywną opinią takiej opcji, wiec coś w tym musi być. Dziękuję za wpis kochana.

    OdpowiedzUsuń
  2. Endermologia jest ciągle mało popularna w naszym kraju. Wiele osób, nie ufa tego typu rozwiązaniom, ale warto spróbować. Chociaż najlepiej, żeby dbać o siebie cały czas a nie tylko jak chce się wejść w ładne bikini.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze!